wtorek, 31 sierpnia 2010

Sylwester 2008/2009

I

Jest dzień sylwestra, 31 grudnia. Jest pociąg. W pociągu jest dużo ludzi. W pociągu przebywają czterej młodzi mężczyźni. W zasadzie wbrew pozorom jeszcze mali chłopcy. Mleko pod nosem. Siedzą i dla zabicia czasu rozmawiają. Trzeba przecież o czymś mówić. Chłopców nazwiemy Xa, Xb, Xc i Xd. Rozmawiają to o muzyce, to o alkoholu, to o cipach i ich tajemnej mocy przyciągania, to o świecie kultury popularnej i ciekawostkach z tym związanych.
- Słyszałeś Xd o człowieku drzewo? – zapytał Xc – jest taki koleś gdzieś tam chuj wie gdzie, nieważne, co wiesz różne gałęzie mu z twarzy wyrastają, liście i takie różne
- No ostatnio go przycięli, żeby mógł chociaż się trochę ruszać – dodał Xb
- No on się w ogóle zaraził tam od jakiegoś drzewa . Zakażenie jakieś. To taka choroba. I wiesz ta choroba jest taka, że właśnie wszystko tam rośnie gałęzie, liście, korzenie w nim, przejebane ogólnie. Ostatnio go pokazywali – powiedział Xc
- Ale to chyba on tak miał od urodzenia? – zastanawiał się Xb
- Nie, nie. To taka choroba, co mu się gdzieś tam do krwi przedostała. No i ogólnie przejebane. Wiesz ma takie wielkie nogi, bo tam taki korzeń w nich rośnie. Normalnie drzewo w nim rośnie. – odpowiedział Xc
- No ale ostatnio go przycięli, bo już taki był, no przejebane miał, a tak go trochę popodcinali – rzekł Xb – w ogóle ostatnio go pokazywali z tymi różnymi innymi takimi kolesiami.
- No ale to już było chujowe. Ci ludzie to są pojebani. – powiedział Xc

II

Jak każe tradycja pewna, sylwestrową noc spędza się wśród ludzi imprezując. Tak właśnie było w tym domu a właściwie w pokoju. Na ścianach wisiały balony, serpentyny. W pokoju znajdował się stół, a na stole różnego rodzaju potrawy. Godne polecenia były koreczki. Palce lizać. Były też ogórki i, wiecie, ciasto. Można było zjeść sałatkę z brokułami i sosem czosnkowym. W miseczce imprezowicze mieli chipsy, które zgarniali swoimi rękoma, mieli ich pełne garście i pełne buzie. Ponadto posiadali swój ekwipunek sylwestrowy. Nie ważne. Najpierw przedstawmy bohaterów, a później ekwipunek. Bohaterami byli czterej młodzi mężczyźni z pociągu, a ponadto 3 młodzi mężczyźni: Xe, Xf i Xg. Jedna młoda kobieta Ma. Wszyscy siedzieli przy stole, wpieprzali koreczki i pili najczęściej wódkę. Xa montował sobie w kuchni wiadro i popijał piwkiem, Xd otworzył korkociągiem sobie wino różowe i pił ze szklaneczki a Xe jadł loda Magnum. Taki duży i czekoladowy.
- Ładna sceneria – powiedział Xd
- Czyżbym wyczuwała ironię w twoim głosie? – zapytała podejrzliwie Ma, śmiejąc się jednocześnie. Panowała atmosfera do śmiania się
- Nie no naprawdę ładna. Patrz siedzimy sobie wszyscy przy stole, jeden je loda, jeden montuje wiadro, balony
- Nie, nie, ja po prostu nigdy nie wiem, kiedy ty mówisz na poważnie, a kiedy żartujesz.
To była jedna z rozmów. Ponadto dyskusja toczyła się w szybkim tempie i elokwentnie. O piciu wódki, relacjach damsko męskich i takie ogólne żarty sytuacyjne. Rozumiecie jak to jest na imprezach tego typu. Tu ktoś coś powie, tu się zaśmieje, tu jakieś historie, tu picie wódki, tu jakieś zwady.
- Znowu gej party. Ale wiesz co ci powiem? Wiesz, ja w zasadzie jestem stworzony do picia – powiedział Xc – mi naprawdę sprawia to radość. Wiesz Xd ty tam masz te swoje w głowie różne, ale ja cię rozumiem. Ostatnio 3 dni miałem takiego doła, nie wiem czy z nudy czy z czego. W ogóle nie piłem, a dzisiejsza perspektywa ostrego napierdolenia się naprawdę jest dla mnie, kurwa, przyjemnością.
Xd pokiwał głową.

III

Kiedy wszyscy siedzieli przy stole a północ zbliżała się krokami poplątanymi, do domu weszło czworo ludzi. Dwóch młodych mężczyzn i dwie młode kobiety. Były to w zasadzie dwie pary do tanga. Jedna para była parą znajomą a drugą para parą nieznajomą była.
- Cześć Baśka – powiedział Xc do kobiety ze znajomej pary
- Lahahahaha, a Baśka to była dziewczyna, łahaha – zaśmiał się Xe
Xc się tłumaczył powtarzając w kółko to samo do dziewczyny ze znajomej pary.
- O kurwa, a ja studiowałem kiedyś z tym gościem. Nazywa się Mezo – powiedział Xf paląc z fifki razem z Xd staff, który wcześniej na desce do krojenia chleba rozłożył Xa.
Xf poszedł udawać przyjaciela Meza. Klepali się po pleckach, opowiadali swoje dzieje. Dziewczyna Meza ni razu się nie odezwała. Potem Mezo zamknął się z dziewczyną w pokoju, a wszyscy wyszli na podwórko, potem wszyscy wrócili z podwórka
- Kurwa, tylko się całowali – powiedział Xf

IV

Impreza rozkręcała się jak wiele takich imprez i trwała. Działy się na niej wielkie rzeczy i wielkie słowa zostały wypowiedziane, które na długo pozostaną w pamięci. Alkohol się lał, ludzie przenieśli się piechotą i taksówką do innego domu.W sumie znowu znajdowali się w pewnym pokoju, choć niby był to inny pokój niż pokój poprzedni. W sumie bez różnicy chipsy nadal były jedzone, wódka była pita nadal a świat wyglądał podobnie jak poprzednio. Działo by się to bez żadnego szumu, gdyby nie wydarzenie pozornie błahe na balkonie. Kiedy wszyscy zachowywali się jak przystało na ludzi związanych ze sobą relacjami bycia na afterparty, na balkonie Xc wywrócił się na głowę, wywrócił się na twarz, przez co wzbudził zainteresowanie ogromne pozostałych.
- Kurwa, on zemdlał – ktoś powiedział Wszyscy zebrali się dookoła niego i patrzyli jak krew kapie mu z czoła. Ktoś chciał dzwonić na karetkę, ktoś się śmiał, Xc bełkotał, że nic mu nie jest, Xe i Xd jako trzeźwi zastanawiali się, co by było, gdyby Xc wypadł przez balkon.
- Posmucilibyśmy się trochę – powiedział Xe
- Jak masz wyjebywać się przez balkon to nie w mojej obecności –zdenerwował się Xd na Xc, który w zasadzie i tak nic nie rozumiał.
- Nie palisz papierosa Xc – powiedziała Ma wyrywając sobie Xc z rąk razem z Xf
- Dajcie mu zapalić. Chce sobie zapalić, niech sobie zapali – spierał się Xf
- Nie róbcie z niego sieroty – powiedział Xa. Xc z trudem wstał, twarz jego wyglądała jak pobita przez łobuzów.
Ma trzymała go w pasie, Xf wyrywał jej go i kazał iść samemu. Xb patrzył katastroficznym wzrokiem, kiedy Xc wdepnął prawie w jego laptop. Wtedy kazał go również trzymać w pasie. Taka znana prawda. Człowiek bywa tak samo bezradny w sytuacji zagrożenia. Kraju, państwa czy laptopa.
- Jaki sylwester taki nowy rok – ktoś wykrzyknął
Xc coś bełkotał bez ładu i składu.

V

Wszyscy spali, kilka osób jednak nie. Kilka osób patrzyło, co robi Xc. Była późna noc. Światło było zgaszone Xc rzygał w kiblu. Xc z rozwaloną wargą rzygał w kiblu. Xc sikał na kolanach. Xc leżał głową w muszli.
- Człowiek, który mówił, że alkohol daje mu szczęście – powiedział szyderczo Xd sikając do umywalki.
- Pamiętam, dokładnie tak mówiłem, a teraz się tu położę, bo mi tu wygodnie – wybełkotał Xc i położył się na podłodze przed drzwiami WC.
Nie został tam jednak, przenieśli go do łoża jak przystało na ludzi związanych relacjami pilnowania rzygającego.
Następnego dnia wszyscy wrócili do swoich zajęć, smutków, bolączek, radości, zabaw. Wszyscy wrócili do swojego strachu, swojej pychy, swoich urazów, swoich miłości i szczęścia nad jeziorem. Do swoich kłamstewek, pomyłek, wzruszeń i wyciągniętej ręki. Ktoś tam kiedyś wspomni sylwestra 2008/2009 jako naprawdę wyjątkowego, kiedy Xc rozwalił sobie głowę, jakiś tam Mezo nie wydymał dziewczyny, sałatka z brokułami leżała na stole a wódka się lała, że hej. Tylko człowiek drzewo zniknie a przecież musi znowu podciąć swoje gałęzie na nowy rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz